Trzeba sobie jakoś zorganizować czas, gdy od śmierci mamy jestem sama w dużym domu. Maszyna furkocze więc codziennie i nim się obejrzę parę godzin przeleci. Milsze są niektóre weekendy. Wpadają moje ukochane dziewczynki i chociaż wtedy w domu jest gwarno. Toczy się fajne życie przez kilka dni.
Dzisiaj z samego rana zabrałam się do szycia poduszek z czterema porami roku. Miałam szczere chęci uszyć również świąteczną poduchę, ale na chęciach się ostało.
Wydobyłam z zakamarków bardzo duży zapas szarej tkaniny. Wymierzyłam, wycięłam pięć kawałków, obrębiłam na maszynie i zabrałam się do pracy. Starałam się zrobić wszystko równo i dokładnie. Wszyte paski z haftem mierzyłam, przykładałam, porównywałam i chyba udało się. Co się naklęłam przy tej pracy to moje. Szara tkanina zrobiła mi przykrą niespodziankę. Siepała się jak diabli. Niteczki fruwały wokół mnie, miałam je na ubraniu, mnóstwo leżało na podłodze. Po kilkugodzinnym szyciu pracę musiał zacząć odkurzacz.
A to efekty mojej pracy:
to tło dla tych pieknych haftów jest w punkt.Super
OdpowiedzUsuńWarto było się umordować z tkaniną- poduszki są świetne !
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. Jestem zadowolona z tych poduszek.
OdpowiedzUsuńCudowny komplet powstał, pieknie się prezentuje, warto było.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI ja pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle to piękne!! Możesz być z siebie dumna, wspaniale to wygląda :)
OdpowiedzUsuńUdało mi się.
OdpowiedzUsuńAle cuda - jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie pochwały.
OdpowiedzUsuń