Po wczorajszym wpisie zaczęłam zastanawiać się nad motylową torbą i kosmetyczką. Niby był komplet bo hafty prawie takie same, ale zaczęło mnie to denerwować. Przy dzisiejszej porannej kawie złapałam za kosmetyczkę i prułam, rozcinałam - wszystko rozwaliłam w drobny mak. Wyrzuciłam resztki - wspomnienia po kosmetyczce i siadłam do maszyny. Uszyłam nową kosmetyczkę.
Teraz jest dopiero komplet, który mnie satysfakcjonuje. Opłaciło się prucie, cięcie i nowe szycie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz