piątek, 5 kwietnia 2019

Farbujemy, malujemy...

Zdarza się, że dziewiarki kupują włóczkę pod wpływem emocji, chwilowego zauroczenia (ja tak miewam). Po jakimś czasie okazuje się, że coś tu nie pasuje, nie gra, nie podoba się. Można to zmienić otwierając domową farbiarnię. Na moim poprzednim blogu często pojawiały się wpisy z wynikami domowego farbowania i malowania.
Zwykle robiłam to tak:











Bardzo lubię własnoręcznie zmieniać kolory włóczek. Te eksperymenty mają w sobie sporo niespodzianek kolorystycznych, ponieważ farby przenikają się bez naszego udziału. A malowanie gotowej chusty to już jest prawdziwa zabawa.

Nie warto farbować włóczek z dodatkiem czegoś sztucznego. Nie przyjmują farbek tak dobrze jak prawdziwa wełna i bawełna. Ja używam zwykłych farbek do tkanin. Nie zawiodłam się na nich.





5 komentarzy:

  1. Brakuje mi Pani wzorów i opisów różności z poprzedniego bloga i to jest jeden z nich, bardzo za niego dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Raz w życiu farbowałam włóczkę i farba potem schodziła nawet przy dotyku dlatego wolę kupić od razu odpowiedni kolor:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Elu, dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję, że ten blog będzie równie interesujący za jakiś czas.
    Pani Basiu, nie udało się farbowanie - tak bywa. Ja lubię te farbowane eksperymenty. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uff przeniosłaś się ;)
    Bardzo się cieszę bo Twoje prace są bardzo inspirujące.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło mi to czytać, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń