Dzisiaj o 6.20 rano moja mama opuściła mnie na zawsze.
Mamo, już nie cierpisz, nie buntujesz się, nie mówisz, że nie chcesz umierać, że boli - bardzo boli. Nie szarpiesz kołdry, poduszki, nie ściskasz mnie za ręce i nie patrzysz błagalnym wzrokiem oczekując pomocy z mojej strony. Zrobiłam wszystko co mogłam i potrafiłam. Zgodnie z Twoim życzeniem do końca byłaś w domu, w swoim pokoju, we własnym łóżku i wśród najbliższych. Byłaś bardzo dzielna aż do dzisiejszego poranka gdy zaczerpnęłaś ostatni oddech. Odeszłaś cicho, spokojnie i prawie niezauważalnie. Nie mogłam w to uwierzyć. Długo mówiłam do Ciebie, głaskałam, trzymałam za dłonie z nadzieją, że to ostateczne tylko mi się zdawało. Nie dałaś mi już żadnego znaku, że wiesz i czujesz moją obecność przy Tobie.
Przeżyłaś godnie swoje życie, byłaś wyjątkowo dobrym człowiekiem, lubiłaś ludzi, wielu z nich mogło liczyć na Twoją pomoc i wsparcie. A my byliśmy najważniejsi dla Ciebie i dawałaś nam codziennie wyrazy swojej miłości i oddania.
Jest mi bardzo ciężko myśleć i mówić o Tobie w czasie przeszłym, że byłaś, kochałaś, żyłaś. Już nigdy nie usiądziemy przy porannej kawie, nie porozmawiamy o ważnych i błahych sprawach, nie pójdziemy na spacer, do sklepu, nie przytulę Cię ani nie odwzajemnisz mi tego. Rozpaczam, płaczę, nie mogę pogodzić się z Twoją śmiercią choć od dawna byłam na nią przygotowana.
Kocham Cię mamo...
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie....